Życzliwość

Sharon F
Jestem Sharon, mam córkę z epilepsją i poważnymi trudnościami w uczeniu się. Bloguję o naszym życiu na żywo.

"Być miłym dla siebie". Ta fraza stała się tak wszechobecna, że niestety myślę, że straciła część swojego znaczenia. Od lat jest ono rozpowszechniane na różnych produktach w sklepach i w mediach społecznościowych w postaci uroczych memów, zwykle z kotem z łapą wokół innego. Chociaż nigdy nie odmówię memowi z kotem, to wewnętrznie wzdycham "tak, ok" i przewijam dalej. Odkąd zostałam rodzicem-opiekunem, to zdanie wydaje się być rzucane w moją stronę jeszcze częściej, przez wszystkich, od profesjonalistów o dobrych intencjach po grupy wsparcia i organizacje charytatywne.
Mówiono o tym podczas medytacji pod koniec moich zajęć jogi w zeszłym tygodniu i z jakiegoś powodu naprawdę mocno się nad tym zastanawiałam. Powodem, dla którego to zlekceważyłem, był nie tylko fakt, że jest to wszędzie, ale także dlatego, że myślałem, że już jestem dla siebie miły. Priorytetowo traktuję dbanie o siebie (joga, poradnictwo, spacery itp. itd.) i nie czuję się winna za traktowanie siebie, gdy tego potrzebuję. Ale kiedy spojrzałam głębiej, zdałam sobie sprawę, że chodzi bardziej o mój wewnętrzny monolog, o to, co do siebie mówię.
Tutaj nie jestem tak miły, jak mógłbym być.
Jednym z przykładów, który przychodzi mi na myśl, jest zabawa z moją córką, która ma 9 lat, ale poznawczo ma około 18 miesięcy. Lubi "wrzucać" rzeczy (kawałki papieru do szuflad), układać bardzo proste puzzle, kazać mi wielokrotnie czytać tę samą książkę z obrazkami i oglądać w kółko ten sam teledysk z późnych lat 90-tych, wraz z prezenterami ubranymi w koszulki Global Hypercolour. Nudzę się. Nigdy nie lubiłem tego rodzaju zabawy, nawet gdy obie moje dziewczynki były malutkie, a ja zajmowałem się tym tylko przez kilka miesięcy. Dziewięć lat później, kiedy zostaję ściągnięta z kanapy, by po raz kolejny bawić się tą samą układanką, czuję się sfrustrowana i zmęczona. A potem czuję się winna.
Poczucie winy to jedna z emocji, z którymi zmagam się najbardziej. W tym przypadku pochodzi ono z mojego wewnętrznego monologu - oto jak to wygląda...
"Powinienem chcieć bawić się z moją wspaniałą dziewczyną".
"Muszę to zrobić, aby być dobrą mamą".
"Powinienem być naprawdę wdzięczny, że nie ma ataków w szpitalu i może grać".
"Powinienem cieszyć się i delektować tymi cennymi chwilami".
"Powinienem to robić, by pomóc jej w rozwoju".
I zdaję sobie z tego sprawę. To nie jest miłe dla mnie.
Bycie miłym dla samego siebie wygląda mniej więcej tak:
"To całkowicie zrozumiałe, że nudzisz się, wykonując wielokrotnie tę samą czynność. Zastanawianie się jest w porządku, a słuchanie podcastu w tle też jest w porządku. W porządku jest robić to tylko przez chwilę. Można też powiedzieć "nie" i w ogóle tego nie robić. Szkoła jest miejscem, w którym dostaje wszystkie tego rodzaju zabawy, a ty możesz nawiązać więź i spędzać czas razem w inny sposób, który pasuje wam obojgu ". Co ciekawe, napisałem to tak, jakbym mówił to do przyjaciela. Pewien doradca powiedział mi kiedyś (właściwie więcej niż raz). Czy rozmawiałbyś z przyjacielem tak, jak rozmawiałbyś z samym sobą? To dobrze znane, ale bardzo pomocne pytanie, aby sprawdzić, jak miły jesteś dla siebie. Joga lub masaż mogą zajść tak daleko, jeśli nie mówimy do siebie uprzejmie. Pracuję nad tym, by o tym pamiętać.